Szosa z Kałuszyna do stacji Mrozy
autor: Kamila Juśkiewicz
Długi czas nurtował mnie temat drogi Mrozy – Kałuszyn (albo jak kto woli Kałuszyn – Mrozy). Ewidentnie droga została odrysowana od linijki i po jej poprowadzeniu powstał nietypowy układ działek w centrum Mrozów (trójkątny). I w końcu znalazłam odpowiedź. Troszkę przez przypadek natknęłam się na plan budowy szosy Kałuszyn – stacja Mrozy z 1870 roku.
Na podstawie mapy zachodniej Galicji można wysnuć wniosek, że na początku XIX wieku połączenie drogowe między Kałuszynem a Mrozami miało marginalne znaczenie, gdyż nie prowadziło do żadnych ważnych dla parafii Kałuszyn szlacheckich zagród. Już zdecydowanie ważniejsza była droga do Kruków czy do Gójszcza.
Przełomowy rok 1866
W 1866 roku została uruchomiona kolej żelazna Warszawa – Terespol między innymi ze stacją w Mrozach. Kałuszyn był wówczas prężnie działającym ośrodkiem handlu. Nic więc dziwnego, że chciał mieć wówczas dobre połączenie z powstałą koleją. Kolej stwarzała nowe możliwości. Wybudowano drogę od podstaw, od Olszewic prostą jak strzała. Szkoda, że zakrętu w Olszewicach wówczas nie wyprostowano. Cóż, wtedy jeszcze nikt nie odważyłby się ruszać starych szlacheckich siedlisk. Szosa prowadziła do dworca. Przejazd przez kolej był tam, gdzie mamy go obecnie.
Patron ulicy
Szosa na terenie naszej gminy nosi nazwę ulicy Jana Kilińskiego, czyli najpopularniejszego szewca, który stanął na czele mieszczan warszawskich w powstaniu kościuszkowskim. Wszystko wskazuje na to, że nazwa została nadana przed II wojną światową i przetrwała do dzisiaj, choć mało kto wie, kim był patron tej ulicy.
Ciekawostka
I na koniec mała ciekawostka. W międzyleciu wojennym powstał między gminą Kuflew a Kałuszyn konflikt w sprawie remontu mostu na tej szosie. Każda z gmin zrzucała obowiązek remontu na tę drugą. Być może kłóciły się o to, czy droga prowadzi do stacji Mrozy (czyli jest ważna dla Kałuszyna) czy raczej z Mrozów do miasta Kałuszyn (czyli ważniejsza jest dla Mrozów ). Rada, nie rada, jako rozjemca do sprawy musiał wkroczyć starosta i orzec, że koszty gminy powinny ponieść po połowie. Z tego należy wywnioskować, że szosa dla jednych i drugich jest ważna.
*Zdjęcie na wstępie wpisu: Ulica Jana Kilińskiego w centrum Mrozów z nawierzchnią tzw. “kocie łby”, rok nieznany (źródło: Gminna Biblioteka Publiczna w Mrozach)