Serce Hrabiny
Na kuflewskim cmentarzu znajduje wyjątkowy i wzruszający nagrobek nazywany „Sercem Hrabiny”. Poświęcony jest żonie – Annie Wiktor, zmarłej 6 lutego 1942 r. Umieszczony na nim napis głosi: „Oto serce co tak bardzo Boga i ludzi ukochało”. Z nagrobkiem tym wiąże się piękna historia o ludzkiej przyjaźni i życzliwości, którą swoim życiem opowiadała skromna pani – poczciwie nazywana przez mieszkańców Kuflewa Andzią.
Historia ocalenia
Andzia jeszcze w latach 90-tych mieszkała w domu gorzelanego na terenie zespołu dworskiego w Kuflewie. Gdy wybuchła II wojna światowa miała zaledwie 10 lat. Nazywała się Gołda Zabielska. Razem z rodzicami i licznym rodzeństwem mieszkała w Kuflewie. Około 1941 r. Gołda została przyjęta do domu państwa Wiktorów, by pomagać chorej pani Annie. Karol Wiktor był zarządcą kuflewskiej gorzelni. Anna Wiktor, jak zostało zapisane na nagrobku, nosiła tytuł hrabiowski. Była osobą bardzo życzliwą i po ludzku dobrą. Anna i Karol Wiktor nie mieli swoich dzieci. Może dlatego tak bardzo zaprzyjaźnili się z Gołdą. Śmierć pani Anny w 1942 r. zbiegła się w czasie z rozpoczęciem masowych wywózek i egzekucji Żydów. Któregoś dnia 13-letnia Gołda po powrocie do domu nie zastała nikogo z członków swojej rodziny. Wszystkich zabrali Niemcy i „gdzieś” zamordowali. Karol Wiktor po śmierci żony podjął się zadania ukrywania Gołdy. Dzięki niemu ocalała. Ponoć chował ją w piwnicy, w pustych beczkach po spirytusie. O jej istnieniu wiedziały tylko dwie osoby. Chwile ogromnej grozy Gołda przeżyła, gdy w 1943 r. gorzelnia została wysadzona przez AK. Uciekła i skryła się w parku. Dom gorzelanego, znajdujący się w bliskiej odległości od gorzelni i dworku ocalał. (Dzisiaj budynek jest wyremontowany i oddany do dyspozycji turystów).

Dozgonna wdzięczność
Po wojnie Żydzi chcieli zabrać Gołdę. Jednak ona chciała pozostać przy panu Wiktorze, który wtedy był już osobą niepełnosprawną. Wyszła za mąż za Bronisława Saj – Żyda ukrywanego przez brata pana Karola w Katowicach. W latach 60-tych, gdy wzrosły nastroje antysemickie, Bronisław wyjechał do Izraela. Andzia nie chciała wyjeżdżać, chciała pozostać przy panu Karolu. Rozwiodła się. Przyjęła chrzest i imię Anna. Zamieszkała razem z panem Karolem. Gdy stan zdrowia pana Karola pogarszał się, w celu zapewnienia Andzi środków do życia, ożenił się z nią. Dzięki temu Andzia mogła pozostać w domu gorzelanego, miała rentę i nazwisko swoich dobrodziejów. Zmarła w 1999 r. mając 70 lat. Spoczywa obok państwa Wiktorów, obok „serca co tak bardzo Boga i ludzi ukochało”.
Historię Andzi spisała pani Barbara Rolf. Można ją przeczytać w książce Danuty Grzegorczyk „Cegłów – Mrozy wydarzenia i ludzie”.