Letnisko Mrozy

autor: Kamila Juśkiewicz

Gdzie wybrać się na wakacje? Dzisiaj możliwości jest wiele. Świat stoi przed większością z nas otworem. A jak było 100 lat temu? Tylko najbogatsi mogli pozwolić sobie na wyjazd do znaczniejszych kurortów w kraju czy zza granicą. Najbiedniejsi o wakacjach w ogóle nie myśleli. Zaś ci, którzy zaliczali się do klasy średniej, wyjeżdżali do podmiejskich letnisk, czyli na przykład do Mrozów, których letniskowa sława rosła co najmniej od końca XIX wieku. Wyjechać z piekielnej w upalne dni Warszawy do Mrozów – czyż to nie brzmi zachęcająco?

Utarło się mówić, że Mrozy stały się letniskiem po tym, jak zostało otwarte Sanatorium dla Piersiowo Chorych w Rudce (1908 roku). Po analizie różnego rodzaju materiałów źródłowych trzeba jednak odwrócić to twierdzenie. Mrozy były letniskiem zanim powstało Sanatorium i wszystko wskazuje na to, że to właśnie letniskowa sława Mrozów przyciągnęła uwagę Komitetu Budowy Sanatorium z dr. Teodorem Duninem na czele szukającego odpowiedniej lokalizacji dla przyszłego uzdrowiska. Sanatorium wzmocniło jedynie rolę letniska Mrozy, czyniąc je jeszcze bardziej rozpoznawalnym.

Echa letnisk 1905 rok (źródło: Czasopismo „Mucha”, Nr 36 z 26 sierpnia (8 września) 1905 r.)

Moda na letniskowanie

Letniskowanie, czyli wyjeżdżanie na minimum miesięczne wakacje na wieś, było modne, było zdrowe i w zasadzie dla wielu było jedyną formą odpoczywania, jaką poznali w ciągu swojego życia. Tak o letniskowaniu mówiła Zofia Rojek z Działu Opracowania Zbiorów Muzeum Warszawy dla PAP (za www.dzieje.pl):

„Miesięczny wyjazd do podwarszawskich letnisk był jednym z takich właściwie obowiązków klasy średniej i tzw. pracującej inteligencji. Było to też związane ze zmianą prawa pracy. Bo właśnie w dwudziestoleciu wprowadzono obowiązek miesięcznego urlopu dla pracowników umysłowych, po roku pracy. I ludzie szukali miejsca, gdzie mogliby spędzić tanio miesiąc i nie byłaby to Warszawa, więc padło na miejscowości podwarszawskie, znajdujące się zazwyczaj w promieniu ok. 50 km, gdzie czas można było spędzać w sposób bardzo podobny do współczesnego wakacjowania, czyli po prostu na odpoczynku. Jednak formy odpoczynku i sposoby w jakie realizowano różne założenia wakacyjne były nieco inne. Pamiętajmy, że przede wszystkim wówczas nie było żadnych technologii, do których jesteśmy obecnie przywiązani. Więc na pewno tamten odpoczynek był bardziej skupiony na kontakcie z naturą i kontaktach społecznych. Na letniska wyjeżdżano często całymi rodzinami. Wybór podwarszawskich miejscowości był także związany z faktem, że można było jednocześnie prowadzić np. sklep albo niewielki handel w Warszawie, połowę rodziny wysłać na letnisko i odwiedzać ich raz na jakiś czas.”

Walory letniskowe

Nie każda wieś nadawała się na letnisko. Musiała spełniać określone warunki. W latach 20. XX wieku Wojewódzki Urząd Zdrowia w Warszawie sporządził rejestr podwarszawskich letnisk, które pogrupował na 3 kategorie. Do pierwszej kategorii zaliczył letniska pełnowartościowe pod względem zdrowotnym ze względu na zalesienie, glebę, stan wody i zabudowanie (ogółem 30 miejscowości), do drugiej kategorii letniska średnie pod względem zdrowotnym (razem 12 miejscowości) i do trzeciej kategorii letniska o małych warunkach zdrowotnych (razem 30 miejscowości). Mrozy zostały zaliczone do trzeciej kategorii. Z obecnego powiatu mińskiego do tej kategorii zostały zaliczone jeszcze tylko 3 miejscowości: Boża Wola, Mińsk Mazowiecki i Siennica.

O klasyfikacji letnisk w Kurierze Warszawskim, Nr 221 z 14 sierpnia 1929 roku

Co decydowało o walorach letniskowych? Przede wszystkim geografia. Praktycznie wszystkie zarejestrowane letniska położone były wzdłuż tras kolejowych. Oczywiście chodziło o dobrą komunikację z Warszawą, ale nie tylko. Pamiętajmy o tym, że trasy kolejowe prowadzone były przeważnie w dolinach rzek. Wszystkie więc letniska musiały mieć dostęp do rzeki, im większej tym lepiej. Oprócz dostępu do rzeki liczyło się położenie na wydmowych, piaszczystych, suchych zboczach najlepiej porośniętych sosnowym lasem. Tak o zasadach lokalizacji letnisk wspominały przedwojenne podręczniki do geografii:

„Geografia Polski w dawnych granicach”, Paweł Sosnowski, Warszawa 1919 rok, s. 97
„Geografja Polski”, Anna Nałkowska, Warszawa 1915 rok, s. 88

Mrozy spełniały te warunki znakomicie, zwłaszcza część południowa Mrozów, niegdyś nazywana Wydmysy położona nad rzeką, która dawniej była szersza i głębsza niż obecnie. Według wspomnień dawnych mieszkańców nasza rzeka umożliwiała nawet spływ kajakiem.

Letniskowa oferta najmu

Potrzeby w zakresie wynajmu letnich pokoi były większe niż przedstawiona przez wynajmujących oferta. Oferowane warunki również były nie do końca zadowalające dla letników. Zgłaszano pomysły budowy pensjonatów ze specjalnym przeznaczeniem na wynajem wakacyjny.

W sprawie pensjonatów letnich [w] Kurier Warszawski, Nr 79 z 20 marca 1902 roku

Najprawdopodobniej z uwagi na problemy finansowe, wojny, kryzys gospodarczy, żaden pensjonat nie powstał. Do użytku letników pozostały prywatne kwatery. Standardem było oddawanie letnikom własnych domów do zamieszkania na czas letni. Gospodarz wraz z rodziną przenosił się na ten czas do zabudowań gospodarczych. Tak o wakacjach w Mrozach wspominał Szlomo Krystal:

„Latem wyjeżdżaliśmy na letnisko do Mrozów w kierunku Siedlec. Żydzi na ogół wyjeżdżali na tą linię otwocką, Warszawa-Otwock, na lato. Ale ojciec mój mówił, że jeżeli my wyjeżdżamy, to on chce, żebyśmy byli na wsi latem, żebyśmy zżyli się razem z chłopami, żeby zobaczyć, jak chłopi pracują. I dlatego też myśmy rokrocznie jechali do tego samego chłopa, Królak się nazywał, do mniej więcej 1925 albo 1926 roku (ja jestem z 1912 roku, więc miałem już 13-14 lat). I przyjaźnilim się z tymi dziećmi tych chłopów, i razem z chłopem wyjeżdżalim o piątej rano na pole,  pracowałem i jadłem z nimi. Dzisiaj, jak na to patrzę, to była bardzo dobra szkoła dla mnie. Królak oddał nam swoje mieszkanie, a sam poszedł do stodoły, nie dlatego, że on chciał te pieniądze za komorne za te dwa miesiące, ale on chciał, żebyśmy tam mieszkali. Czuliśmy się tam bardzo dobrze.” (źródło: www.dwutygodnik.com/artykul/1669-z-opowiesci-polskich-zydow-5.html )

Ogłoszenia o wynajmie letnich pokoi pojawiały się w warszawskiej prasie już od lutego. Największe jednak zainteresowanie organizacją letnich kwater przypadało na miesiąc maj, „gdy młodą zielenią pokrywały się drzewa”.  

Nie tylko Mrozy były w kręgu zainteresowania letników, ale również najbliższa okolica, w tym zwłaszcza Wola Rafałowska i Rudka. W tych miejscowościach bez problemu odnajdziemy dzisiaj przykłady dawnych, letniskowych willi.

Inspirujące wakacje

Wakacje spędzone w naszych okolicach stały się dla wielu gości ważną inspiracją. Wspomnijmy tylko o wielkim malarzu Stanisławie Masłowskim, który co roku odpoczywał w Woli Rafałowskiej. Na kilku swoich obrazach uwiecznił sielski krajobraz tej miejscowości.

Obraz Stanisława Masłowskiego „Wola Rafałowska” z 1903 roku fot. Pracowania Fotograficzna Muzeum Narodowego w Warszawie

Innym przykładem, o wielkim znaczeniu dla walki z analfabetyzmem, był wakacyjny pobyt w naszych stronach Konrada Prószyńskiego (Kazimierza Promyka), jakże inspirujący pobyt:

„W wieku 23 lat wyrusza na wieś mazowiecką i w okolicach Kałuszyna i Mrozów zaczyna prowadzić lekcje nauki czytania dla chłopów. Pierwszy elementarz maluje na zewnętrznej ścianie dworskiej stodoły, przy drodze wiodącej do kościoła. Naukę czytania traktuje jako społeczny i patriotyczny obowiązek. Kontynuuje w ten sposób działalność ojca, ale już w pozytywistycznym duchu, u podstaw. Na początku 1875 roku wydaje papierową wersję elementarza, który namalował wcześniej na stodole. Jest to plansza przeznaczona do zamocowania na ścianie. Nazywa go „Elementarzem ściennym”.” (źródło: www.niepodlegla.gov.pl)

Elementarz, którego pierwowzór powstał w naszych okolicach, został opublikowany pt. „Elementarz, na którym nauczysz się czytać w 5 albo 8 tygodni”. Prószyński opublikował  go pod pseudonimem Kazimierz Promyk. Elementarz okazał się być ogromnym przełomem w samodzielnej nauce czytania. W 1879 roku Londyńskie Towarzystwo Pedagogiczne uznało obrazkową naukę czytania i pisania Prószyńskiego za najlepszy podręcznik nauki czytania w Europie.

Elementarz Kazimierza Promyka, którego pierwowzór powstał w okolicach Mrozów

Rodzina Prószyńskiego rokrocznie przyjeżdżała do Mrozów na wakacje, czego pamiątką jest zachowane zdjęcie drugiej żony Prószyńskiego – Wandy wraz z dziećmi z 1900 roku. Podobno Prószyńscy wynajmowali któryś dom przy dzisiejszej ulicy Pokoju.

Wanda Prószyńska z dziećmi, Mrozy 1900 rok (źródło: www.polona.pl)

Dalsze losy letniska

Po drugiej wojnie światowej zmieniły się nieco wakacyjne zwyczaje Polaków. Zmiany były wymuszone socjalistycznym systemem panujących w kraju. Coraz częściej letni wypoczynek organizowany był grupowo w formie wczasów pracowniczych czy kolonii dla dzieci pracowników. W Mrozach organizowane były kolonie dla dzieci warszawskich pracowników, np. tramwajarzy. Grupy kwaterowane były w szkołach, leśniczówce, w internacie. Od lat 90. XX wieku obserwuje się stopniowy powrót do letniskowych formy spędzania czasu na indywidualnym wypoczynku a gmina Mrozy cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem letnich gości.  

Zdjęcie na wstępie wpisu: Pobyt w Mrozach, zdjęcie z albumu Zenona Lesieckiego, lata 20. XX wieku (źródło: AGAD)